niedziela, 8 lutego 2015

Polecajka sci-fi #1: "Gateway-Brama do gwiazd" Frederik Pohl




“jest coś przerażającego w świadomości, że od natychmiastowej, paskudnej śmierci dzieli człowieka jedynie cienka metalowa łupina zrobiona pół miliona lat temu przez jakieś dziwne, nieznane istoty. Także w świadomości, że bezwolnie leci się tam, gdzie moze być wyjątkowo nieprzyjemnie.”



Marzy mi się film na podstawie Gateway. Mało dialogów, dużo obrazów, twarde sci-fi, świetny klimat.

Książka z 1977 roku, zdobywca zasłużonych nagród Hugo, Nebula, Locusa i Campbella.

Ludzkość odkrywa na Wenus tunele a w nich rozmaite artefakty: pozostałość po starożytnej cywilizacji Heechów. Nie wiadomo jak wyglądali, nie wiadomo co się z nimi stało. Przedmioty, które po sobie zostawili są dla ludzi tajemnicze, niezrozumiałe.
Odkryty zostaje jeszcze jeden obiekt związany z Heechami: asteroida, którą nazwano Gateway. W niej znajdują się statki kosmiczne. Wystarczy do nich wejść, uruchomić sprzęt i można zwiedzać Wszechświat…
Mały problem. Nie wiadomo, gdzie statek poleci. Urządzenia Heechów są dla ludzi absolutnie nieczytelne. Można trafić na planetę Heechów na drugim końcu Galaktyki, pełną niezwykłych artefaktów i zarobić miliony, można trafić na ziemski Księżyc, a również można trafić do jakiegoś tajemniczego miejsca, z którego wrócą jedynie twoje zmasakrowane zwłoki i nikt nigdy się nie dowie co cię spotkało.
Podróżami w Kosmos zajmują się Poszukiwacze. Jednym z nich jest główny bohater książki - Robinette Broadhead.

Poznajemy historię jego życia i tego jak stawał się Poszukiwaczem, jednak jest to przeplatane wydarzeniami, które dzieją się znacznie później: wizytami Roba u psychiatry-robota Sigfrida. Nie znamy jednak powodu jego wizyt. Obie historie zamykają się tak naprawdę w tym samym punkcie: dowiadujemy się co przeżył Rob zarówno z samej historii jak i jego zwierzeń u Sigfrida. Ta konstrukcja w świetny sposób buduje napięcie.

Książka jest nasycona niepokojącą, brudną atmosferą. Badanie Kosmosu nie jest piękną przygodą, tylko ryzykowną, samobójczą wyprawą w ciasnym maleńkim statku, a choć ludzkość zamieszkuje już kilka planet, ma się nieodparte wrażenie, że jest to smutny, niemalże post-apokaliptyczny świat.

Do tego dużo seksu, narkotyków i trochę przemocy. 10/10

Gateway ma swoje kontynuacje: niestety są ciężkie do zdobycia i kosztują bardzo dużo pieniędzy (drugi tom około 90 zł. Dla porównania: ten kupiłem za 4 zeta w antykwariacie), ale pewnie kiedyś zmięknę i nabędę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz