W
ostatnich dniach dowiedziałem się, że część naukowców z
Wydziału Chemii UW powątpiewa w doniesienia o globalnym ociepleniu
klimatu, które w tym momencie jest już naprawdę dobrze
udokumentowane. Jak się okazuje, bycie profesorem chemii nie czyni
nikogo ekspertem we wszystkich dziedzinach.
Ja sam, skromny
doktorant, tym bardziej w żadnym razie nie jestem ekspertem w
dziedzinie ziemskiego klimatu, ale nie jest nim również prof.
Lucjan Piela, wybitny polski chemik i autor podręcznika "Idee
chemii kwantowej".
(Strona
52, dział OPINIE)
Powyższy
artykuł w biuletynie UW prof. Piela napisał wraz z prof. Leszkiem
Marksem z Wydziału Geologii UW. Warto
na wstępie zauważyć, że autorzy przytaczają różne dane i
przeprowadzają obliczenia, ale brakuje w tym felietonie (trudno to
nazwać inaczej) odniesień do odpowiednich źródeł, z wyjątkiem
raportu IPCC, na który autorzy powołują się dość wybiórczo.
Uczciwie
zaznaczam, że ten tekst również nie jest publikacją naukową z
prawdziwego zdarzenia i w żadnym razie nie wyczerpuje tematu
globalnego ocieplenia. To jedynie odpowiedź na artykuł, który
nieuczciwie wykorzystuje autorytet związany z tytułem naukowym i
nie jest poparty żadnymi danymi eksperymentalnymi. Moim źródłem
informacji jest głównie strona naukaoklimacie.pl.
Wróćmy do naszych profesorów. Tekst rozpoczyna się od stwierdzenia, że większość materii tworzącej atmosferę nie oddziałuje z promieniowaniem ze Słońca, bo składa się z symetrycznych cząsteczek. To spore uproszczenie, bo chodzi przecież (o czym autorzy z pewnością wiedzą) konkretnie o absorpcję podczerwieni, a ta rządzi się znanymi (w szczególności autorom) regułami wyboru. Wynika z nich, że CO2 powinien mieć pasma absorpcji w podczerwieni, bo jego cząsteczka może drgać w sposób asymetryczny - i tak jest w istocie. Innymi słowy, dwutlenek węgla jest w stanie zatrzymywać ciepło w atmosferze i mało kto ma co do tego wątpliwości. Ale kto bogatemu zabroni namącić na wstępie?
Następnie trafiamy na stwierdzenie, że efekt cieplarniany niekoniecznie jest czymś złym. Niezbyt błyskotliwe. Tak, efekt cieplarniany sprawia, że temperatury na Ziemi są tak przyjazne dla życia. To wyrażenie może kojarzyć się źle jedynie tym, którzy nie mają o tym bladego pojęcia. Problemem jest globalne ocieplenie klimatu, którego przyczyną jest nasilenie efektu cieplarnianego.
Idźmy dalej. Autorzy przytaczają dane z wówczas aktualnego raportu IPCC. Dane te dotyczą procentowego udziału różnych gazów w efekcie cieplarnianym. Jak zauważają autorzy, wartości te są bardzo zgrubne i mają gigantyczny rozstrzał, co w ich oczach dyskwalifikuje je jako źródło informacji dla prawodawców. Pomijając fakt, że uczciwe podawanie zakresu błędów jest czymś, czego spodziewamy się po dobrej nauce, autorzy wykazują się tutaj sporym niezrozumieniem tematu. Gazy cieplarniane nie tylko mają różną siłę działania (w przeliczeniu na ilość) oraz różne stężenia, ale w dodatku mają wpływ na siebie nawzajem. Na przykład: zwiększenie stężenia CO2 podnosi temperaturę być może w niewielkim stopniu, ale to przyczynia się do nieco większego parowania oceanów, a więc zwiększenia stężenia pary wodnej, co przynosi dalszy wzrost temperatury. Dość powiedzieć, że to bardzo złożony układ, w którym całościowy efekt działania gazów cieplarnianych nie jest prostą sumą wpływów pojedynczych związków – stąd trudności w dokładnym policzeniu tych przyczynków.
Autorzy słusznie zauważają, że antropogeniczna emisja CO2 stanowi niewielki procent całego cyklu emisji i absorpcji tego gazu na Ziemi. Ale stan stacjonarny, o którym mówią autorzy nie pozostaje najwyraźniej stacjonarny, jeśli konsekwentnie każdego roku do układu wprowadzany jest nadmiar CO2 – nadmiar w stosunku do możliwości absorpcji CO2 przez oceany i biosferę.
source:wikipedia
Wartości
podane przez autorów zgadzają się co do rzędu z wieloma naukowymi
źródłami. Warto dodać, że akurat same wulkany, często
wspominane przez "sceptyków"*, emitują średnio mniej niż
jedną gigatonę CO2
rocznie, więc nie mają dużego wkładu do naturalnych źródeł
dwutlenku węgla. Nie należy tego mylić z wpływem na klimat pyłu
po sporadycznych, katastrofalnych eksplozjach, który bywał realny,
ale nie ma to związku z obecnie obserwowanym ociepleniem i nie jest
przedmiotem tej dyskusji.
Dyskwalifikowanie doniesień o wpływie na klimat antropogenicznego nadmiaru CO2 tylko dlatego, że większość mediów prezentuje badania naukowe bardzo nieprecyzyjnie ("zły CO2") jest nieuczciwe. Autorzy tego tekstu są naukowcami i powinni być w stanie korzystać z publikacji ekspertów w naukowej literaturze, a nie cytować kiepskie dziennikarstwo i na tej podstawie odrzucać wszystkie twierdzenia o globalnym ociepleniu. Zresztą jak na ironię okazuje się, że CO2 antropogeniczny DA SIĘ odróżnić od naturalnego na podstawie składu izotopowego. Węgiel związany miliony lat temu w pokładach paliw kopalnych jest uboższy w izotop C-13 niż CO2 występujący w naturalnym obiegu. I tak się składa, że odnotowujemy spadek zawartości węgla C-13 w atmosferycznym CO2, co wskazuje na antropogeniczne źródło wzrostu stężenia tego gazu obserwowanego w ostatnich dekadach.
Nie będę się odnosił do ostatnich dwóch sekcji artykułu, bo dotyczą one kwestii walki z globalnym ociepleniem i jej ekonomicznych skutków oraz teorii gier. Można mieć różne opinie na temat metod, opłacalności czy konieczności walki z tym zjawiskiem, ale samo zjawisko oraz jego konsekwencje (między innymi nasilone występowanie ekstremalnych zjawisk pogodowych) są już w tym momencie solidnie udokumentowanym faktem i twierdzenie inaczej jest – w przypadku tak wykształconych osób jak autorzy tego tekstu – przykładem skandalicznego braku wiedzy i arogancji. Pozostaje zapytać, kto panom profesorom płaci za pisanie takich bzdur. Z pewnością znaleźliby się tacy, którym to się opłaca.
Dyskwalifikowanie doniesień o wpływie na klimat antropogenicznego nadmiaru CO2 tylko dlatego, że większość mediów prezentuje badania naukowe bardzo nieprecyzyjnie ("zły CO2") jest nieuczciwe. Autorzy tego tekstu są naukowcami i powinni być w stanie korzystać z publikacji ekspertów w naukowej literaturze, a nie cytować kiepskie dziennikarstwo i na tej podstawie odrzucać wszystkie twierdzenia o globalnym ociepleniu. Zresztą jak na ironię okazuje się, że CO2 antropogeniczny DA SIĘ odróżnić od naturalnego na podstawie składu izotopowego. Węgiel związany miliony lat temu w pokładach paliw kopalnych jest uboższy w izotop C-13 niż CO2 występujący w naturalnym obiegu. I tak się składa, że odnotowujemy spadek zawartości węgla C-13 w atmosferycznym CO2, co wskazuje na antropogeniczne źródło wzrostu stężenia tego gazu obserwowanego w ostatnich dekadach.
Nie będę się odnosił do ostatnich dwóch sekcji artykułu, bo dotyczą one kwestii walki z globalnym ociepleniem i jej ekonomicznych skutków oraz teorii gier. Można mieć różne opinie na temat metod, opłacalności czy konieczności walki z tym zjawiskiem, ale samo zjawisko oraz jego konsekwencje (między innymi nasilone występowanie ekstremalnych zjawisk pogodowych) są już w tym momencie solidnie udokumentowanym faktem i twierdzenie inaczej jest – w przypadku tak wykształconych osób jak autorzy tego tekstu – przykładem skandalicznego braku wiedzy i arogancji. Pozostaje zapytać, kto panom profesorom płaci za pisanie takich bzdur. Z pewnością znaleźliby się tacy, którym to się opłaca.
Na
zakończenie proponuję zobaczyć ten krótki film, w którym mój
ulubiony popularyzator nauki prezentuje fakty związane z globalnym
ociepleniem. Filmiki z Internetu z reguły nie powinny być
traktowane jako wiarygodne źródło informacji, ale ten konkretny to
bardzo dobra i ciekawa prezentacja, a informacje w niej zawarte
pochodzą z naukowych publikacji, do których odnośniki znajdują
się w opisie filmu.
*Sceptycyzm
to nieprzyjmowanie niczego na wiarę i otwartość na dowody. Tego
drugiego warunku nie spełniają osoby negujące globalne ocieplenie,
stąd cudzysłów.
Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz